Pomiędzy Bielskiem-Białą a Jeziorem Żywieckim wznosi się ku górze Grupa Magurki Wilkowickiej. Jej najwyższy punkt, Czupel, jest jednocześnie najwyższym szczytem Beskidu Małego. Ponieważ zalicza się go do Korony Gór Polski, rok w rok przyciąga turystów z całego kraju. Sam wierzchołek jest jednak porośnięty lasem i nie ma co liczyć na górskie panoramy, czy niezapomniane widoki. Tym razem moim głównym celem jest więc sama niezbyt długa, ale bogata w historię droga.

Zostały tylko ślady

Przełęcz Przegibek znajduje się na wysokości 663 metrów nad poziomem morza. Zjawiam się tu w piątkowy poranek. Zatrzymuję się na dość sporym parkingu, który nie sposób przegapić i równo o 6:00 wyruszam na wycieczkę. Od szczytu dzieli mnie zaledwie 4,5 km, a suma podejść wynosząca 330 m nie wydaje się wielkim wyzwaniem. Mimo że trasa wygląda na jedną z mniej wymagających w drodze po Koronę Gór Polski, wysokości nabieram dosyć szybko, bo pierwsze pół kilometra niebieskiego szlaku to jedno z dwóch nieco gwałtowniejszych podejść w drodze na Czupel. Mijam po drodze kilka punktów widokowych, które akurat tego dnia widokowe są tylko z nazwy. Wszystko przez pogodę, która zapomniała dostosować się do sprawdzanych przeze mnie prognoz, ale w końcu to ona rządzi w górach i trzeba się z tym, nomen omen, pogodzić. Idę dalej szerokim, leśnym duktem trzymając się niebieskiego szlaku, krajobraz niewiele się zmienia, aż po ok. 40 minutach natrafiam na pierwsze ślady górskich historii z Grupy Magurki Wilkowickiej. To pozostałości po schronisku należącym do Roberta Urbanke i jego żony, Anieli. Obiekt został wybudowany na początku lat 30., ale nie może poszczycić się długą historią, gdyż spłonął zaledwie 2 lata po otwarciu. Państwo Urbanke postawili co prawda nowe, większe schronisko, ale już w zupełnie innym miejscu. Niestety i po nim zostały dzisiaj tylko ślady. Odnaleźć je można na Trzech Kopcach w Beskidzie Śląskim. Kręcę się chwilę wokół tego, co zostało z dawnej stacji turystycznej. Poza stertą kamieni nie znajduję jednak niczego więcej, co mogłoby przypominać o krótkiej historii tego miejsca.

Pozostałości po schronisku Roberta Urbanke
Pozostałości po schronisku Roberta Urbanke

Magurka- do trzech razy sztuka

Ruszam dalej i po chwili znajduję się przy maszcie przekaźnikowym, dzięki któremu łatwo zlokalizować szczyt Magurki z innych beskidzkich wierzchołków. Kilkadziesiąt metrów za nim stoi obiekt znacznie starszy i z mojej perspektywy znacznie bardziej interesujący. Schronisko PTTK Na Magurce jest dzisiaj nie tylko przystankiem w drodze na Czupel. To miejsce często bywa również celem samym w sobie. W słoneczne, letnie dni przychodzą tu całe rodziny. W końcu obiad, lody czy zimne piwo na szlaku smakują 2 razy lepiej. Na polanie przed budynkiem jedni urządzają pikniki, inni się opalają, a jeszcze inni odpoczywają po dłuższych (jak na tutejsze warunki) wędrówkach. Zimą poza piechurami w schronisku ogrzewają się  narciarze, którzy trenują na okolicznych trasach biegowych. Obok schroniska znajduje się zresztą stacja narciarska z punktem widokowym na dachu. Niestety nie każdy zdaje sobie sprawę, że łańcuch zagradzający drogę na dach nie ma na celu odstraszyć pieszych, a rowerzystów i motocyklistów, którzy mogliby jednośladami zniszczyć trawiastą nawierzchnię. Jeżeli więc zastanawialibyście się, czy możecie wejść na górę, to owszem, możecie, tylko musicie zgiąć się wpół, żeby zmieścić się pod łańcuchem. Gościnność ponad wszystko!

Historia schroniska na Magurce to sam początek XX wieku. Za sprawą niemieckiej organizacji Beskidenverein w 1903 roku powstał tu pierwszy obiekt mający służyć turystom, z 24 miejscami noclegowymi. Można by pomyśleć, że nad Magurką, zwaną wtedy Josefbergiem, wisiała jakaś klątwa, bo drewniany budynek spłonął…2 lata po otwarciu. Odbudowano go jednak i ponownie otwarto w  roku 1907. Co ciekawe, dzierżawcą został Polak, Karol Sikora, który wcześniej był szeregowym pracownikiem w innym schronisku należącym do Beskidenverein, usytuowanym pod szczytem Klimczoka. Tym razem obiekt na Magurce działał 5 lat, do kolejnego pożaru, który strawił budynek całkowicie. „Do trzech razy sztuka” pomyśleli rezolutni Niemcy i postanowili wybudować schronisko murowane. Zaczęło ono działać w roku 1913, jednak już bez Sikory, który najwidoczniej miał siebie nieco inny pomysł. Budynek przetrwał bez większych strat obie wojny światowe, a następnie został przejęty przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie (później PTTK) i dzięki staraniom kolejnych gospodarzy funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Aktualnie mieści tyle samo miejsc noclegowych, co pierwsze schronisko, które stanęło w tym miejscu.

Schronisko na Magurce 1918-1939
Schronisko na Magurce 2025

Zapomniany Widok na Tatry

Ruszam dalej, szeroką polaną w kierunku Czupla. Po chwili droga znów wpada w las i przez najbliższe kilkanaście minut idę odcinkiem spacerowym, bez większych zejść i podejść. Na szlaku pusto. Do tej pory nie spotkałem jeszcze ani  jednej osoby. Sytuacja pewnie wyglądałaby zgoła inaczej, gdybym wybrał się tutaj w weekend, ale dzisiaj cieszę się beskidzką ciszą i spokojem. W połowie drogi pomiędzy schroniskiem a Czuplem zatrzymuję się w kolejnym, wartym uwagi miejscu, w którym ciszy i spokoju niejednokrotnie brakowało.

W czasie gdy na Magurce spłonęło drugie drewniane schronisko, jego dotychczasowy dzierżawca, Karol Sikora, postanowił wybudować własny obiekt i swój plan dość szybko zrealizował. Budynek stanął w miejscu, z którego można było podziwiać widok na Babią Górę, Pilsko i Tatry. Stąd też jego nazwa „Widok na Tatry”. Sikora nie nacieszył się jednak długo prywatnym schroniskiem. Według wzmianki w  „Kurjerze Lwowskim” z 1914 roku miało tu często dochodzić do awantur, ponieważ rodzina Sikorów nie mogła dojść do porozumienia w kwestii sposobu prowadzenia interesu. Podczas jednej z takich kłótni Karol został zastrzelony przez własnego syna. Opiekę nad obiektem przejęła żona zamordowanego właściciela i schronisko działało dalej. Podczas drugiej wojny światowej było czymś w rodzaju beskidzkiej oazy dla Polaków, którzy szerokim łukiem omijali „niemiecką” Magurkę. Obiekt prowadzony przez rodzinę Sikorów przetrwał czasy wojennej zawieruchy i działał jeszcze przez dwie dekady. Jego historię zakończył pożar, który wybuchł w 1967 roku.

Dzisiaj teren dawnego schroniska jest ogrodzony, a na bramie możemy znaleźć tablicę budowlaną, z której dowiemy się, że pozwolenie na budowę nowego obiektu zostało wydane w  2016 roku. Od tego czasu minęło jednak już 9 lat, a prac budowlanych nie widać. Czy jest jeszcze zatem szansa na Widok na Tatry?

Tu było schronisko Widok na Tatry
Tu było schronisko Widok na Tatry

Robię kilka zdjęć i idę dalej. Droga na Czupel zajmuje mi jeszcze 15 minut. Na miejscu znajduję stół z dwiema ławkami oraz  dwumetrowy kamienny obelisk, spontanicznie ułożony przez turystów. 2 tabliczki z nazwą wierzchołka służą jako niezbity dowód na zdobycie kolejnego szczytu z Korony Gór Polski. Jeżeli jednak od niezbitego dowodu wolicie mieć dowód przybity, to obok znajdziecie również skrzyneczkę z pieczątką. Droga z parkingu na Czupel zajęła mi półtorej godziny bez forsowania tempa, ale też bez zbędnych postojów. Przeciętny czas przejścia w obie strony, profil wysokości oraz lokalizację parkingu na Przełęczy Przegibek znajdziecie poniżej.

Trasa: Przełęcz Przegibek w Beskidzie Małym – Przełęcz Przegibek w Beskidzie Małym | mapa-turystyczna.pl

🅿️ https://maps.app.goo.gl/dx2ERfzejiBDdqQa8


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *