Barania Góra (1220 m n.p.m.) jest szczególnym miejscem na mapie naszego kraju. To tutaj swoje źródła mają Biała i Czarna Wisełka, które kilkaset metrów niżej łączą się, tworząc najdłuższą polską rzekę. Aby uważnie przyjrzeć się temu zjawisku, trasę na Baranią Górę zaplanowałem wzdłuż wymienionych wyżej potoków. W drodze na szczyt będzie towarzyszyć mi szum Białej Wisełki, a schodząc sprawdzę, czy wody Czarnej Wisełki rwą się do podróży przez Polskę równie mocno.

Biała Wisełka i Kaskady Rodła

Auto zostawiam na bezpłatnym parkingu tuż za Nadleśnictwem Wisła, nieopodal Jeziora Czerniańskiego. O 6:30 zajętych jest zaledwie kilka miejsc. Ruszam w dół wzdłuż Czarnej Wisełki, a przede mną najbardziej żmudny odcinek trasy. Wybrałem go na początek, aby przejście poboczem asfaltowej drogi mieć jak najszybciej za sobą. Z doświadczenia wiem, że pokonywanie tego typu odcinków na powrocie potrafi dłużyć się niemiłosiernie i wolę unikać takich sytuacji. Po niecałych dwóch kilometrach docieram do ostatnich wiślańskich zabudowań i tutaj wkraczam na niebieski szlak. Teraz dopiero rozpoczynam planowane podejście wzdłuż Białej Wisełki. Asfalt jednak będzie ciągnął się pod nogami jeszcze przez 3 kilometry. Droga wznosi się równo i łagodnie, więc odcinek ten pokonuję w miarę szybko, a następnie, zachęcony drogowskazami skręcam w kierunku Kaskad Rodła i szczytu Baraniej Góry. Pod nogami w końcu pojawiają się kamienie, a potok płynący wzdłuż szlaku zaczyna się piętrzyć, tworząc wspaniałą naturalną atrakcję. Kaskady Rodła to 25 różnej wielkości wodospadów w ciągu Białej Wisełki. Największy z nich ma 5 metrów wysokości i próżno szukać dla niego konkurenta w paśmie Beskidu Śląskiego. Na tym odcinku niebieski szlak zaczyna nieco szybciej piąć się ku górze, ale „nieco” to w tym przypadku słowo klucz.  Nawet gdyby teren wznosił się 2 razy ostrzej, ciężko byłoby mi się tu zmęczyć, bo co chwilę przystaję, aby popatrzeć na spadającą z kolejnego progu wodę i zrobić zdjęcia.

Barania Góra i Schronisko na Przysłopie

Po niecałych czterech kilometrach od zejścia z asfaltu jestem w końcu na grzbiecie pasma Baraniej Góry. W lewo szlaki prowadzą na Magurkę Wiślańską i Zielony Kopiec, tymczasem ja skręcam w prawo. Do celu wycieczki pozostało mi ostatnie, niezbyt długie podejście, a na nim wychodnia skalna z doskonałym widokiem na Malinowską Skałę i Skrzyczne.  Po odwrocie moim oczom ukazuje się charakterystyczna, żółta platforma widokowa, której nie sposób pomylić z żadną inną konstrukcją ustawioną na szczytach Beskidów. Wieża ta powstała na początku lat 90 za sprawą katowickiego oddziału PTTK i bez przeszkód służyła turystom przez ponad 30 lat. W roku 2024 jej stan był już jednak dość niepokojący, a funduszy na renowację brakowało. Platformę zdecydowano się zamknąć, na szczęście taki stan nie trwał długo. Do akcji wkroczył  oddział PTTK z Wisły, który za zgodą dotychczasowego właściciela postanowił przejąć obiekt i po przeprowadzeniu niezbędnych prac konserwatorskich ponownie oddał go do użytku. Po dotarciu na szczyt od razu wchodzę na wieżę i czuję, że znalazłem się w sercu Beskidów. Na północy Beskid Śląski i Mały, na zachodzie Beskid Morawsko-Śląski, a na południu i wschodzie Beskid Żywiecki. Dobrze widać stąd  Babią Górę, Pilsko, Wielką Czantorię oraz Skrzyczne- jedyny wyższy od Baraniej Góry szczyt Beskidu Śląskiego. To, czego nie widać, to znajdujące się tuż pod szczytem źródła, wyrzucające wodę, która przepłynie przez całą Polskę, by ostatecznie odnaleźć swoje ujście w Zatoce Gdańskiej. Po chwili spędzonej na platformie widokowej ruszam dalej, w kierunku oddalonego o mniej więcej 3 kilometry Schroniska na Przysłopie. Zejście nie jest specjalnie wymagające, pod nogami kamienie, ubita ziemia i gdzieniegdzie trochę błota. Po trzech kwadransach niespiesznego marszu jestem w schronisku. Budynek stoi tutaj od lat 70., kiedy to zastąpił pierwszy obiekt turystyczny, utworzony w pałacyku myśliwskim, należącym niegdyś do Habsburgów. Nowe schronisko jest znacznie większe od swojego poprzednika, może przenocować jednocześnie 85 osób, a standard jaki tu panuje, mógłby być wzorem dla wielu tego typu obiektów w naszym kraju. Po obiedzie w Schronisku na Przysłopie zaglądam jeszcze do znajdującego się tuż obok Baraniogórskiego Ośrodka Kultury Turystyki Górskiej. To niewielkie muzeum pozwala lepiej poznać historię najbliższej okolicy oraz lokalne tradycje. W jego zbiorach znajdują się między innymi archiwalne zdjęcia, proporce i odznaki turystyczne, narzędzia pasterskie i gospodarskie, lokalne stroje ludowe oraz kolekcja nart z ubiegłego stulecia.

Powrót wzdłuż Czarnej Wisełki

Spod schroniska wyruszam zgodnie z czerwonymi oznaczeniami, które prowadzą mnie do Doliny Czarnej Wisełki. Następnie, na rozwidleniu, schodzę na czarny szlak i tą drogą będę maszerował przez następne 5 kilometrów, aż do parkingu, na którym zostawiłem auto. Pod nogami znowu asfalt, a teren opada bardzo łagodnie. Od tego momentu to już bardziej niedzielny spacer, niż górska wycieczka. Nawet Czarna Wisełka zdaje się potwierdzać te słowa. W porównaniu ze swoją sąsiadką to prawdziwa oaza spokoju. Woda spływa nią wolno i leniwie, jakby donikąd jej się nie spieszyło, natomiast konia z rzędem temu, kto zliczy wszystkie zasilające ją źródełka. Kiedy kończę wycieczkę, parking jest pełen, pomimo że w Dolinie Czarnej Wisełki nie dało się tego odczuć.

Trasa, pomimo długich asfaltowych odcinków, dostarcza wielu wrażeń i atrakcji, a dodatkowo pozbawiona jest stromych podejść i ostrych spadków terenu. Jak na osiemnastokilometrowy odcinek górski, szlak wznosi się i opada zaskakująco równo. Skoro więc nic nie stoi na przeszkodzie, pora pakować plecak i w drogę!

🅿️ https://maps.app.goo.gl/ogpGkz4xBHo8Xgq29?g_st=am

Trasa przez: Barania Góra | mapa-turystyczna.pl