Trasa z Sidziny przez Kucałową Przełęcz i Policę to 12-kilometrowa pętla łącząca piękne krajobrazy, klimatyczne schronisko i trochę historii. Można tu odpocząć od najbardziej zatłoczonych beskidzkich szlaków, napić się kawy z widokiem na Tatry i zamyślić się nad losem tych, dla których czas zatrzymał się w tym miejscu na zawsze.
Z Wielkiej Polany na Halę K.
Do Sidziny, na Wielką Polanę, przyjeżdżam w niedzielny poranek. Parking, co prawda, nie należy do największych, ale na chwilę przed 7:00 wciąż jest tu sporo wolnych miejsc. Obok znajdują się drewniane wiaty, stoły z ławami oraz palenisko. Przebieram buty i ruszam w górę czarnym szlakiem. Przede mną 3,5 km podejścia do Schroniska na Hali Krupowej, gdzie planuję zrobić pierwszy przystanek. Mam nadzieję, że chmury czy mgły nie zepsują mi zaplanowanej, porannej kawy z widokiem na Tatry. Trasa początkowo wiedzie dość stromo wznoszącą się leśną drogą, ale na ten moment temperatura jest wręcz idealna do pokonywania takich odcinków. Czarny szlak prowadzi mnie raz wąską ścieżką w zaroślach, raz szeroką utwardzoną drogą. Raz mocniej pod górkę, raz niemalże płaską drogą.
Po 2,5 km znajduję się przy rozejściu szlaków. Tutaj skręcam w lewo i równym, lekkim terenem wychodzę na Przełęcz Kucałową. Z jednej strony Tatry, z drugiej Beskid Żywiecki, z trzeciej schronisko, a z czwartej górująca nad przełęczą Ostrawica, z charakterystycznym przekaźnikiem telewizyjnym na szczycie. Pogoda jest idealna, niebo niemal bezchmurne, tylko kiepska przejrzystość powietrza sprawia, że Tatry wyglądają na trochę rozmyte. Mimo wszystko idę do schroniska, zamawiam kawę i cieszę się, że w ogóle je widać.



Schronisko Na Hali Krupowej
Schronisko na Hali Krupowej powstało w 1935 roku z inicjatywy Kazimierza Sosnowskiego, jednego z pionierów beskidzkiej turystyki, pomysłodawcy utworzenia Głównego Szlaku Beskidzkiego i twórcy Szlaku Orlich Gniazd. Niestety budynek podzielił smutny los wielu schronisk budowanych w tym okresie na terenie Beskidów. W trakcie II wojny światowej ukrywali się tutaj partyzanci i mimo że zdążyli uciec przed natarciem wojsk niemieckich, hitlerowcy postanowili obiekt spalić. Nowe schronisko powstało w 1955 roku. Jego budowa trwała zaledwie trzy miesiące, a otwarcie nastąpiło w październiku, dokładnie 10 lat po zniszczeniu pierwszej chaty. Tego już niestety Sosnowski nie doczekał, zmarł rok wcześniej w Krakowie. Jako patron Schroniska na Hali Krupowej został jednak związany z tym miejscem po dziś dzień. Od czasu ponownego otwarcia, obiekt na Hali Krupowej przeszedł dwie rozbudowy i remont generalny, a w 2001 roku doprowadzono do niego linię wysokiego napięcia. Wcześniej energię elektryczną zapewniały tu agregaty. Na chwilę obecną w schronisku znajduje się 6 pokoi, które dają możliwość przenocowania jednocześnie 38 osobom, bufet turystyczny, jadalnia oraz stacja GOPR.



Na Policę
Ze Schroniska wracam na Przełęcz Kucałową, gdzie postanawiam zahaczyć jeszcze o niewybitny szczyt o wdzięcznej nazwie „Kocia Łapa”. Nie prowadzi tutaj żaden znakowany szlak, ale wyraźne, kamieniste podejście z przełęczy trudno przeoczyć. Tatry niestety ukryły się w chmurach, więc rzucam okiem na północny zachód, gdzie zobaczyć można Beskid żywiecki i Mały, a nawet wierzchołek Skrzycznego. Tuż przede mną wyrasta Jasna Grapa i Polica. To miejsce nadaje się idealnie na rozłożenie koca, krótką przerwę i posiłek, ale dopiero co wyszedłem ze schroniska, więc rozglądam się, robię kilka zdjęć i wracam na czerwony szlak, którym kieruję się już prosto na wierzchołek Policy. Droga na szczyt to 2 kilometry z sumą podejść ok. 200 metrów, więc nie ma się czego obawiać. Jeżeli są na tym odcinku jakiekolwiek spadki terenu, to ciężko je zauważyć. Szlak w większości prowadzi leśną, zacienioną drogą, co nie jest bez znaczenia, bo słońce zaczyna przygrzewać coraz mocniej. Idę, wypatrując pomiędzy drzewami punktów widokowych i po godzine niespiesznego marszu jestem na szczycie Policy. Sam wierzchołek jest dość mocno zarośnięty, jednak znajduję wokół niego kilka miejsc, z których mogę spojrzeć na Jezioro Orawskie czy Babią Górę. Po nacieszeniu oczu tymi widokami idę dalej czerwonym szlakiem, chociaż wcale nie zamierzam nim wracać. Chcę odwiedzić jeszcze jedno, znajdujące się nieopodal szczytu, miejsce, którego nie można ominąć, będąc na Policy.



Katastrofa lotnicza na Policy
Zaledwie kilkadziesiąt metrów od szczytu odnajduję najpierw krzyż, a następnie pomnik. Obie konstrukcje poświęcone zostały ofiarom katastrofy lotniczej, która wydarzyła się tutaj w roku 1969. Samolot obsługujący trasę Warszawa-Kraków, mimo sporego doświadczenia załogi, zboczył z kursu i rozbił się na północnych stokach Policy. Zginęły 53 osoby, wszyscy, którzy znajdowali się na pokładzie. Wokół tego wydarzenia nagromadziło się wiele teorii spiskowych, podsycanych dodatkowo przez ówczesną władzę, której bardziej zależało na tuszowaniu niewygodnych spraw, niż na profesjonalnym wyjaśnieniu przyczyn katastrofy. Najpopularniejsza teoria mówi o prawdopodobnym porwaniu samolotu i próbie ucieczki za granicę z planowanym lądowaniem na lotnisku w Wiedniu. Jak jednak było naprawdę? Ciężko przypuszczać, że po tylu latach doczekamy się rzetelnej odpowiedzi na to pytanie.



Powrót
Po chwili zadumy nad wydarzeniami sprzed ponad pół wieku wracam na szczyt Policy. Tutaj odbijam na niebieski szlak, który doprowadzi mnie na Przełęcz Zubrzycką. Przy lepszej widoczności znów miałbym przed nosem tatrzańską panoramę. Po chwili jednak ścieżka wpada w las i żal po straconych widokach mija. Podchodzę na jeszcze jeden, znajdujący się na szlaku, szczyt, Czernic (1328 m n.p.m.), a następnie równo obniżającym się terenem schodzę na Przełęcz Zubrzycką. Stąd do parkingu pozostało mi 2 km marszu poboczem asfaltowej jezdni. Nie powiem, że to najbardziej ekscytujący fragment mojej dzisiejszej wycieczki, ale wolę zamknąć pętlę w taki sposób, niż wracać do auta tą samą drogą 😉



🅿️ https://maps.app.goo.gl/bbRARtisqjXtGNraA






